Dawno temu przeczytałam gdzieś legendę o Marco Polo i bambusach. Miała wyjaśnić, skąd wzięła się ich nazwa – bamboo. Trudno ocenić, ile w tym prawdy, a ile literackiej fantazji. Tym niemniej mogę powiedzieć – takiej genezy się nie spodziewałam:) A wy?
Podobno podczas jednej ze swoich podróży Marco Polo znalazł się na Filipinach. Nocował tam w towarzystwie tubylców, którzy co chwilę dorzucali do ogniska bambusowe łodygi. Miały chronić ich podczas snu od niebezpiecznych zwierząt i złośliwych duchów. Dla Marco Polo noc ta okazała się bardzo niespokojna. Gałązki palące się w ognisku trzeszczały złowieszczo. Jednak Marco Polo nie mógł zasnąć z zupełnie innego powodu. Kiedy zamykał oczy, wydawało mu się, że słyszy głosy przeciągle szepczące “baamm booo”…
Dopiero rano wszystko się wyjaśniło. “Baamm booo” to dźwięk, jaki wydaje powietrze rozszerzając się w bambusowych łodygach, kiedy te się spalają!
Nie wiem jak wy, ale ja też bym nie zmrużyła oka słysząc przeciągłe wołania obcojęzycznych roślin ;)